26/08/2013

Niezwykła Rola Tarczycy

Dr. Mark Starr jest lekarzem medycyny – specjalistą od leczenia bólu. W 2005 r. napisał książkę pt. „Hypothyroidism Type 2: The Epidemic” ( Niedoczynność tarczycy Typu 2: Epidemia), w której opisał własne, nieortodoksyjne podejście do leczenia tego schorzenia a także związany z tym: reumatyzm, chroniczne zmęczenie i fibromialgię. Książka jest nieustannie poprawiana i uzupełniana o nowe spostrzeżenia i metody leczenia.

Większość z nas nie za bardzo zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromnie ważnym gruczołem jest tarczyca. Tymczasem tarczyca ma wpływ na każdą komórkę naszego ciała. Począwszy od wad wrodzonych przy narodzinach a skończywszy na Alzheimerze – tarczyca w każdym takim przypadku odgrywa swoją niezwykle ważną rolę.

Tarczyca mieści się w przedniej części naszego gardła, tam gdzie leży tchawica. Jest złożona z dwóch płatów połączonych ze sobą węziną, tworząc najważniejszy gruczoł naszego ciała. Żaden z pozostałych gruczołów nie będzie funkcjonował właściwie jeśli ma się problemy z tarczycą. Tarczyca kontroluje każdy aspekt naszego metabolizmu. Gruczoł wytwarza cztery różne hormony, których roczna produkcja zmieściłaby się w łyżeczce do herbaty. To jednak w zupełności wystarczy aby funkcjonować przez ten czas bez większych problemów zdrowotnych.

Bez tych hormonów nie da się żyć

Mark Starr nie od razu został lekarzem mimo, że marzenie to pielęgnował właściwie od dzieciństwa. Zanim do tego doszło, przez wiele lat był pacjentem. Brawurowa przejażdżka motocyklem skończyła się poważnym wypadkiem gdy miał on 20 lat i kolejną dekadę zajęło mu powolne dochodzenie do zdrowia. W czasie tego wypadku Starr stracił przednie zęby, które później leczono kanałowo, wypełniając je dentystycznym amalgamatem (wspominam o tym, bo fakt ten ma duże znaczenie dla właściwej pracy tarczycy).

W wieku 30 lat wreszcie mógł wstąpić do szkoły medycznej, którą ukończył 7 lat później. Kiedy robił specjalizację na Uniwersytecie Missouri, zauważył, że staje się coraz bardziej zmęczony, często jest mu zimno, ma problemy z koncentracją, bóle stawów i wysuszoną skórę. Przyszło mu wówczas do głowy, że może to mieć jakiś związek z tarczycą zwłaszcza, że jego matka i brat mieli jej niedoczynność i brali syntetyczne hormony. Uznał, że być może jest genetycznie obciążony i również ma niski poziom tych hormonów.

Koledzy lekarze zbadali mu krew i stwierdzili, że najprawdopodobniej za dużo pracuje i jest przemęczony, bo analiza krwi wykazała że tarczyca jest w normie. Dr. Starr stanął przed faktem, że będąc specjalistą od rehabilitacji, nie jest w stanie pomóc sam sobie, bo jego wiedza okazała się zbyt mała.

Po ukończeniu szkoły medycznej przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie został stażystą w Bronx Veteran Hospital. Jednym z pracujących tam lekarzy był 90 letni wówczas Hans Kraus, który w 1937 r. postanowił opuścić Austrię i wyemigrował do USA. To od dr. Krausa Starr nauczył się, że ludzie cierpiący na bóle mięśni mają często problemy z metabolizmem.

Hans Kraus zasłynął z tego, że wyleczył kompletnie prezydenta Kennedy’ego z niezwykle poważnych problemów z kręgosłupem. Prezydent przeszedł trzy operacje, które niewiele poprawiły jego stan zdrowia. Kraus dokonał cudu i postawił Kennedy’ego na nogi. Nadano wówczas austriackiemu doktorowi przydomek „Maestro od mięśni”. Dr. Kraus obejrzał Starra i natychmiast zaczął podawać mu hormony tarczycy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Starr zaczął czuć się z każdym dniem lepiej i ze zdumieniem odkrył, że tego typu terapia nigdy nie została opisana w fachowej literaturze medycznej. Kilka lat później, kiedy otworzył swoją własną klinikę w Arizonie zauważył, że większość jego pacjentów, cierpi na to samo schorzenie co on kiedyś – schorzenie, które jest niczym innym jak niedoczynnością tarczycy.

Leczenie tarczycy stało się dla Starra celem i sensem życia

Po raz pierwszy o niedoczynności tarczycy wspomina się w pismach medycznych w XVIII w., ale najlepsze i najbardziej wszechstronne badania nad tym gruczołem przeprowadził amerykański lekarz Broda Barnes. Wg, dr. Barnesa, aż połowa ludzkiej populacji ma niedoczynność gruczołu, co przypomina wszelkie objawy epidemii. Na dodatek choroba ta jest nie tylko źle diagnozowana ale także źle leczona. Tarczycę bada się poprzez analizę krwi, co jest metodą niedokładną. Także podawanie syntetycznej wersji hormonu też nie jest najlepszym sposobem na leczenie niedoczynności tarczycy.

Objawy niedoczynności tarczycy to:

  • zmęczenie,
  • słabość,
  • stałe odczuwanie chłodu i złe znoszenie zimna,
  • bóle stawów,
  • reumatyzm,
  • depresja,
  • otyłość,
  • skurcze mięśni,
  • obrzęki na twarzy,
  • bóle głowy,
  • zatwardzenie,
  • nadciśnienie,
  • choroby sercowe,
Niemalże wszystkie poważne schorzenia mają związek z tarczycą.

Niedoczynność tarczycy nie jest odkryciem nowym. Pierwsze badania na szersza skalę nad tym gruczołem opisano w 300 stronicowej pracy na ten temat, zleconej w 1888 r. przez Londyńskie Towarzystwo Kliniczne. Dotyczyło ono schorzenia zwanego myxedema, co oznacza właśnie niedoczynność tarczycy.

Dr. Starr jest twórcą określenia: niedoczynność tarczycy typu 2 przez co nawiązuje on do cukrzycy typu 2. Analogia polega na tym, że podobnie jak w przypadku cukrzycy typu 2 organizm produkuje wystarczającą ilość insuliny ale komórki nie są w stanie jej zaabsorbować, tak samo w przypadku niedoczynności tarczycy organizm nie jest wstanie spożytkować produkowanych przez ten gruczoł hormonów. Taka sytuacja powstaje pod wpływem nagromadzonych w organizmie toksyn, które m. in. zatrzymują pracę mieszczących się w komórce mitochondriów. Mitochondria odpowiadają za 90% potrzebnej nam do życia energii i ich ilość wraz z upływem czasu maleje a w przypadku niedoczynności tarczycy ich praca niemalże ustaje. Tego typu zjawiska nie da się stwierdzić na podstawie stosowanych dziś badań krwi.

Jeszcze w XIX w. przeprowadzono szereg eksperymentów na zwierzętach, którym usunięto tarczycę. Niezależnie od tego czy był to królik czy koń, pierwszym symptomem jaki obserwowano, była przyspieszona praca serca. Krótko później degradacji ulegał cały system immunologiczny sprawiając, że organizm zwierzęcia stawał się podatny na choroby – z chorobami serca na czele. Mimo, że odległe w czasie, wyniki tych badań były jak najbardziej wiarygodne i dla dr. Brody Barnesa stały się punktem wyjścia w znalezieniu przyczyn chorób serca u wielu własnych pacjentów.

W latach 60-tych zeszłego stulecia Ameryka przeżywała wręcz epidemię chorób sercowych

Nie potrafiono znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy, ale przeprowadzono badania statystyczne aby określić skalę zjawiska i przez to znaleźć sposób na jego zatrzymanie. Statystyczna grupa pacjentów mających problem z sercem składała się zazwyczaj z 2 tys. osób, które były co najmniej 2 lata pod kontrolą medyczną lekarza. Średnio 72 osoby z takiej grupy umierały mimo pomocy lekarskiej, jednak z grupy dr. Barnesa zmarło jedynie 4 pacjentów. Tak dobry efekt udało mu się osiągnąć przez podawanie pacjentom naturalnych hormonów tarczycy pozyskanych od zwierząt.

Życie nawet najzdrowszego człowieka musi się kiedyś skończyć. Można przez dziesiątki lat cieszyć się dobrym zdrowiem, aż do momentu kiedy organy odmówią posłuszeństwa i człowiek nie ma innego wyjścia jak przenieść się na tamten świat. Jeśli założymy, że w człowieku podczas jego życia nic się nie zepsuje, to jedynym ograniczeniem jego długości będzie genetyka, bo nasze komórki reprodukują się tylko określoną ilość razy. Niemniej jednak każdy człowiek ma potencjał aby żyć 120-140 lat. Jednym z pierwszych objawów tego, że życie ludzkie wchodzi w swój stan schyłkowy, jest niska temperatura ciała i jest to bezpośrednio związane z funkcjonowaniem tarczycy.

Dr. Barnes odkrył ścisłą zależność pomiędzy tzw. podstawową temperaturą ciała a podstawowym jego metabolizmem. Mierzenie podstawowej temperatury ciała jest jednak znacznie dokładniejsze w porównaniu do badania podstawowego metabolizmu, co pozwala wyciągnąć konkretne wnioski na temat aktualnego stanu tarczycy. Przez lata uważano, że spadająca wraz z wiekiem temperatura ciała jest zjawiskiem naturalnym. Wśród amerykańskich lekarzy używano nawet powiedzenia: older is colder (im starszy tym zimniejszy) widząc w tym część naturalnego procesu starzenia się. Jednak dr. Barnes nie podzielał tej opinii.

Przez lata następuje akumulacja toksyn w organizmie (w dzisiejszych czasach bardziej niż kiedykolwiek) i wszystkie one wchodzą w reakcję z tarczycą. To dlatego większość ludzi umierających na jakąś infekcję (czyli co najmniej połowa populacji) ma niski poziom hormonów tarczycy. Przez tysiące lat, z tego właśnie powodu ludzie umierali raczej w młodym wieku. Jeszcze w roku 1900, średnia wieku nie przekraczała 47 lat. Wszystko zmieniło się wraz z wynalezieniem antybiotyków, dzięki którym ludzie byli w stanie przetrwać mimo osłabionego systemu immunologicznego. Tarczyca kontroluje także poziom cholesterolu, ale dr. Starr uważa, że jego poziom w organizmie niepotrzebnie się demonizuje, bo być może nie jest aż tak niebezpieczny, jak się powszechnie uważa.

Teoretycznie dla zdrowia najbardziej pożądany jest niski stan cholesterolu. Jako koronny przykład jego negatywnej roli w zdrowiu człowieka, podaje się setki tysięcy badań jakie zrobiono w Austrii i Niemczech podczas II Wojny Światowej. Ponieważ ludność podczas wojny niemalże przestała jeść produkty mięsne, poziom cholesterolu spadł do swych bardzo niskich rejestrów i zanotowano najniższy procent ataków serca w historii austriackiej medycyny. Jednak dr. Barnes postrzegał ten problem zupełnie inaczej. Wiedział on dobrze, że górskie tereny Austrii są bardzo ubogie w jod i nie ma tam naturalnej metody, aby uzupełnić jego ilość w organizmie. Tym samym działalność tarczycy szybko ulegała zakłóceniu produkując cztery razy więcej problemów sercowych u Austriaków niż w innych krajach na świecie – mimo to nie umierali oni na atak serca. Dlaczego?? Ano dlatego, że zanim doszło do ataku serca, statystyczny Austriak szybciej umierał na gruźlicę.

System immunologiczny tych ludzi był bardzo słaby, głównie ze względu na kiepską dietę i stres. Po wojnie ilość śmierci na atak serca gwałtownie wzrosła, ale w każdym z tych przypadków odkrywano w płucach chorych bakterie gruźlicy. Tym razem dieta była lepsza, ale dzięki niedoczynności tarczycy serce odmawiało posłuszeństwa wcześniej niż powstrzymywana przez mocniejszy system immunologiczny gruźlica. Tak więc rozważania nad cholesterolem, którego niski poziom ma zapobiec atakom serca, oparte są na źle zinterpretowanych przesłankach.


Człowiek to fascynujące stworzenie – złożone i skomplikowane, dlatego zrozumienie procesów jakie w nas zachodzą mocno działa na moją przynajmniej wyobraźnię. Każdego lata staram się maksimum czasu spędzić na plaży instynktownie czując, że w jakiś sposób pomaga mi to później przetrwać szaro-burą zimę. Zauważyłem też, że jeśli jakiegoś lata rzadziej odwiedzam plażę to zimą łatwiej choruję i czuję się byle jak.
Teraz dopiero pojąłem, że dużą rolę odgrywa tu tarczyca i takie letnie „do jodowanie się”. Ale do rzeczy:

Jedną z niezwykle ważnych przyczyn niedoczynności tarczycy jest fluor

Zbadano oddziaływanie fluoru na świnkę morską. Mimo, że stężenie fluoru było niewielkie, tarczyca świnki morskiej została zniszczona. Doświadczenie przeprowadzono w USA a stężenie fluoru odpowiadało temu jakie można znaleźć w amerykańskiej kranówce, bo fluorem uzdatnia się wodę w tym kraju. Dr. Starr rekomenduje także zrezygnowanie z past do zębów z fluorem. Jeśli nie ma takiej pasty, zawsze można czyścić zęby sodą oczyszczoną, która jest składnikiem niemalże wszystkich past do zębów.

„Wzbogacenie” wody poprzez dodawanie do niej fluoru miało zapobiec próchnicy. Badania jednak wykazują, że Amerykanie wcale nie mają mniej dziur w zębach niż Europejczycy, gdzie nie dodaje się fluoru do wodociągów. Dr. Tennant przeprowadził szereg doświadczeń z fluorem i tarczycą, z których wynikało, że fluor zastępował w hormonach tarczycy molekuły jodu, tworząc rodzaj fałszywej tarczycy (!!!)
Badania krwi wykazywały wówczas że tarczyca jest w porządku, gdy tymczasem w ogóle nie pracowała…

Bardzo niebezpieczna dla tarczycy jest rtęć a tej wielu ludzi ma pełne… usta. Kilka razy już wspominałem o wypełniaczach kanałów zębowych, które zawierają rtęć a ta blokuje pracę tarczycy. Trzeba zrobić więc wszystko aby zamienić wypełniacze na nietoksyczne.

Niebezpieczne mogą być nawet plastikowe naczynia. Substancja, która sprawia, że plastik jest elastyczny jest toksyną i również osłabia pracę tarczycy – jest to fakt ważny dla osób które już tą niedoczynność tarczycy mają…

Niebezpieczne są także pestycydy, środki owadobójcze, herbicydy, dioksyny i pcb. Jesteśmy wręcz bombardowani rzeczami, które blokują pracę tarczycy dlatego jej niedoczynność przybrała obecnie formę epidemii.

Aby ratować tarczycę przed zniszczeniem dr. Starr rekomenduje zażywanie jodu w sporych dawkach. Każdy nieco inaczej reaguje na jod i dodatkowa literatura w tej materii to: David Derry – „Breast Cancer and Iodine: How to Prevent and how to Survive Breast Cancer” i David Brownstein – „Iodine: Why You need It, Why You can’t live without it”. W książkach tych jest opisany cały szereg sposobów używania i dawkowania jodu.

Kiedy używa się dużych dawek jodu to usuwa on fluor, chlor i brom z organizmu – potrzebuje jednak na to sporo czasu. Zazwyczaj jod na początku przyjmuje się w mniejszych dawkach i powoli się je zwiększa. Jednym z objawów zbyt dużych dawek jodu, może być złe samopoczucie. Jod w soli nie jest tym jodem, którego potrzebuje nasz organizm. Śnieżnobiała sól jest raczej szkodliwa, bo do jej oczyszczania stosuje się związki aluminium. Dlatego powinno się używać sól morską, najlepiej jak najmniej oczyszczoną, często o szarobrudnym kolorze. Sól morska sama w sobie nie zawiera jodu.

Można zażywać morski wodorost kelp lub zrobione z niego suplementy. Niestety nie zawiera on wystarczającej ilości jodu aby wyleczyć z niedoczynności tarczycy. Dr. Starr rekomenduje także założenie filtrów na prysznic, aby pozbawić wodę chloru. Gorący prysznic powoduje, że wszystkie rozpuszczone w wodzie chemikalia wchłaniane są przez skórę. To samo tyczy się leżenia w wannie pełnej chlorowanej wody i pływania w basenie, który tak naprawdę jest roztworem chemicznym.

Naturalnym źródłem hormonów tarczycy jest tzw. ekstrakt tarczycy, który uzyskuje się z wysuszonych i sproszkowanych gruczołów świń i krów. Taki ekstrakt podaje się w tabletkach o różnej mocy mierzonej w ziarnach. Tabletki mają od 0.125 ziarna aż po 5 ziaren. Tabletki takie są sprzedawane na receptę. Ich skuteczność potwierdza wiele badań naukowych. Jedno z nich wskazuje, że gdy podać naturalną tarczycę pacjentom zażywającym do te pory hormon syntetyczny, symptomy niedoczynności tarczycy zostają zredukowane o niemalże 70% (!!!)

Jak już wspominałem wcześniej wg. dr. Starra ( a także dr. Barnesa) stan tarczycy najlepiej określić poprzez zmierzenie sobie temperatury. Temperaturę należy mierzyć zaraz po przebudzeniu. Dobrze jest dzień wcześniej nie jeść kolacji i unikać innych – poza snem – nocnych aktywności. Najlepiej jest używać termometru rtęciowego, bo działa on lepiej niż elektroniczny. Trzeba uważać żeby nie rozbić takiego termometru.
Rtęć w nim zawarta to silna trucizna, która potrafi zatruć dwuhektarowe jezioro (!!)

Normalna temperatura powinna mieścić się pomiędzy 36.6 a 36.8 C. Dobrze jest dokonać takich pomiarów kilka dni pod rząd. Dr. Starr dodaje, że większość lekarzy lekceważy tego typu badanie. W przypadku tarczycy większość z nich natychmiast przepisuje syntetyczne hormony na dodatek w dużo za małych dozach. Dr. Starr przepisuje zazwyczaj 3-4 razy więcej aktywnego hormonu ludziom cierpiącym na niedoczynność tarczycy.

W naprawianiu funkcjonowania tarczycy pomagają także: selen, magnez i cynk.

Choroba Hashimoto

Choroba Hashimoto jest przewlekłym zapaleniem tarczycy i w konsekwencji prowadzi do niedoczynności tarczycy, ale objawia się w inny sposób. Choroby tej nie wywołuje brak jodu w organizmie, lecz problem auto-immunologiczny, w którym produkowane przez ludzki organizm antyciała atakują gruczoł tarczycy zamiast go bronić, przez co powstaje limfocytowy stan zapalny tego gruczołu. Tarczyca ulega powolnemu zniszczeniu i gdy to nastąpi, choroba staje się klasyczną niedoczynnością tarczycy. Proces ten jest bardzo uciążliwy dla pacjenta i zwykle mija wiele lat zanim dojdzie do całkowitego zniszczenia funkcji tarczycy.

Niewiadomo co wywołuje chorobę Hashimoto. Jest ona często chorobą dziedziczną.


Tak więc choroba Hashimoto nie jest wynikiem braku jodu w organizmie a reakcją na jego obecność, dlatego zażywanie większych dawek tego minerału dodatkowo obciąża osłabiony gruczoł. To przez jod w chorobie Hashimoto gruczoł tarczycy powiększa się i staje się bardzo twardy w dotyku. Chory ma wtedy fatalne samopoczucie i jest kompletnie wyczerpany.

O ile jod jest bardzo pożytecznym suplementem dla ludzi z niedoczynnością tarczycy o tyle staje się on niebezpieczny dla tych, którzy cierpią na chorobę Hashimoto. Jednym z klasycznych symptomów niedoczynności tarczycy jest powiększenie gruczołu tarczycy i tzw wole. Ludzie z chorobą Hashimoto również często posiadają wole na szyi i przyjmowanie dużych ilości jodu tylko to wole powiększa, podrażniając gruczoł tarczycy.

Sam jod jest składnikiem mineralnym, występującym w śladowych ilościach w jedzeniu. To właśnie jod łącząc się z tyrozyną (aminokwas białkowy) produkuje hormon T3 i T4. Pacjentom z chorobą Hashimoto podaje się często leki takie jak: Thyrax, Euthyrox, Levaxin, L-thyroxine, Eltroxin lub Thyrax Duotab, które są syntetyczną wersją hormonu T4. Organizm absorbuje wówczas wyłącznie zsyntetyzowany hormon już bez udziału jodu. Leki te także spowalniają reakcję auto-immunologiczną, łagodząc symptomy choroby i zmniejszając wole na szyi.

Niektórzy chorzy decydują się na chirurgiczny przeszczep tarczycy pobranej zazwyczaj od świni. Mimo, że metoda ta brzmi drastycznie – w większości przypadków następuje pełne wyleczenie z choroby Hashimoto.

Skuteczne może być także leczenie homeopatyczne, poprzez dietę a także za pomocą ziół. Homeopatycznie można zażywać np. Calcarea Phosphorica inaczej zwany Fosfatem z Limy. Użycie ziół (np. dziurawca czy pieprzu z Cayenne) należy konsultować z lekarzem.

Tak więc osoby chore na Hashimoto powinny za wszelką cenę unikać jodu.

Z diety należy wyeliminować:
  • skorupiaki,
  • wodorosty,
  • ryby oceaniczne,
  • czosnek, szpinak,
  • bób,
  • nasiona sezamu,
  • soję, kapustę,
  • brzoskwinie,
  • orzeszki ziemne.
Najlepiej jeść wszystko ugotowane i unikać owoców i warzyw surowych.

W zwalczaniu skutków choroby ogromnie pomaga także medytacja.

Zdrowia życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz