02/10/2014

Ebola – rozpowszechnione kłamstwo

Jakiś czas temu prasa donosiła, że między marcem a sierpniem 2014 zmarło 1229 osób w całej Afryce, ale że nie są to sprawdzone dane.

Wirus Ebola
Jeśli wejdziesz na stronę internetową Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zauważysz, że tak naprawdę tylko 788 zgonów zostało formalnie zidentyfikowanych z powodu wirusa Ebola. Pozostałe przypadki to podejrzewane lub prawdopodobne.

Oczywiście to o 788 zgonów za dużo, ale trzeba je zestawić
z 1,2 milionem zgonów rocznie z powodu malarii oraz około
250 – 500 tysiącami zgonów rocznie z powodu sezonowej grypy.

Zdjęcia osób w maskach i jednoczęściowych kombinezonach zakładanych, aby zbliżyć się do osób podejrzanych o zakażenie wirusem, są bezsensowne i porównywalne do kiepskiego filmu science-fiction.

Wirus Ebola wcale nie przenosi się tak łatwo

Musi być bezpośredni kontakt z płynem biologicznym takim jak krew, kał czy wymiociny. Nie przenosi się przez powietrze. To oznacza, że jeśli osoba mówi lub kaszle, nie rozsiewa wirusa Ebola w otoczeniu. – wyjaśnia prof. Bruno Marchou, kierujący oddziałem chorób zakaźnych i tropikalnych w szpitalu Purpan w Tuluzie.

Inaczej mówiąc, wirus Ebola w sposobie rozprzestrzeniania się jest porównywalny do AIDS. Trzeba naprawdę kontaktu z krwią lub płynem biologicznym chorego, aby wystąpiło ryzyko zarażenia.

Według prof. Bruno Marchou, to oznacza, że wirus Ebola nie osiągnie stanu pandemii. W Konakrze (stolicy Gwinei) początkowo było kilkadziesiąt przypadków zakażeń wśród personelu medycznego. Po zastosowaniu prostych standardowych zasad higieny udało im się powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa wśród swojego personelu.

Te zasady higieny nie mają w sobie nic magicznego: Kiedy zajmujemy się pacjentem, wkładamy na dłonie rękawiczki. Jeśli pacjent wymiotuje, wtedy należy również zakryć twarz. To podstawa. Robimy to codziennie – wyjaśnia.

„Śmierć w 20 – 90% przypadków”

Sandrine Cabu z organizacji Lekarze Bez Granic, w wywiadzie dla francuskiego dziennika „Le Monde” wskazuje, że wirus Ebola kończy się „śmiercią w 20 – 90% przypadków”.

Dlaczego tak absurdalnie szeroki przedział procentowy?

Ponieważ wirus Ebola jest niebezpieczny zwłaszcza wtedy, gdy jest źle leczony. Pacjenci umierają z odwodnienia lub wykrwawienia, ale leczenie polega wtedy po prostu na nawadnianiu lub na transfuzji krwi. Nie polega na podawaniu im szczepionki, ani żadnego hipotetycznego leku. Nie należy wierzyć w to, co utrzymują firmy farmaceutyczne, które chciałyby móc sprzedać rządom panaceum cudowne i zarazem nieskuteczne, tak jak to zrobiły w przypadku Tamiflu.

Według eksperta od chorób zakaźnych „nowe leki nie są rozwiązaniem w walce z wirusem Ebola”

Rozwiązaniem na epidemię Ebola jest przestrzeganie prostych zdroworozsądkowych zasad: higiena, właściwe odżywianie, witamina D i witamina C.

Według Anthony Fauci, dyrektora Krajowego Instytutu ds. Alergii i Chorób Zakaźnych w Stanach Zjednoczonych, najskuteczniejszym sposobem na Ebola jest zapewnienie chorym podstawowej opieki.

Prawdziwym priorytetem powinno być stworzenie infrastruktury medycznej w krajach dotkniętych, w celu dostarczenia chorym podstawowej opieki medycznej, takiej jak nawadnianie i transfuzja krwi. To będzie miało dużo większy wpływ na zdrowie niż przypadkowe dystrybuowanie eksperymentalnych leków.

Thomas E. Levy, autor ostatniego artykułu na temat potencjalnych sposobów na wirusa Ebola, twierdzi:

Jak dotąd, nie ma ani jednego testowanego wirusa, który nie zostałby unieczynniony przez podanie pewnej dawki witaminy C. Jednym z priorytetowych sposobów niszczenia wirusa lub zaprogramowania jego zniszczenia przez system odpornościowy jest aktywowanie tzw. reakcji Fentona. Mówiąc w skrócie, taka reakcja może zajść we wnętrzu wirusa, w komórkach, w których wirusy się namnażają oraz na powierzchni samych wirusów.

Nie ma więc żadnych powodów, aby podejrzewać, iż wirus Ebola gwałtownie przekształci się w pandemię na terytorium Afryki, a tym bardziej żadnych, że stanie się to w pozostałej części świata.

Jednak nie ma też najmniejszej wątpliwości, że ta psychoza może służyć interesom finansowym niektórych.

Sianie paniki to bardzo dochodowy biznes

Panika wokół wirusa Ebola ewidentnie przypomina atmosferę wokół ptasiej grypy w 2005 roku oraz świńskiej grypy (H1N1) z roku 2009.

Obie te „nieuchronne pandemie” były okazją do potężnego zmanipulowania opinii publicznej, aby uzasadnić masowe szczepienia ludności, które – jak się okazało – wywołały poważne skutki uboczne, w tym narkolepsję, czyli bardzo groźne zaburzenia snu.

W 2009 roku, Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że jedna trzecia światowej populacji może być dotknięta grypą H1N1, wraz z niezliczonymi konsekwencjami. Minister Zdrowia we Francji, Roselyne Bachelot, nie wahała się więc, zamawiając aż 94 miliony szczepionek! A ze względu na to, że tylko 6 milionów Francuzów się zaszczepiło, to od stycznia 2010 r. pani Bachelot anulowała dostawę 50 milionów zamówionych dawek szczepionek, a państwo musiało wypłacić prawie 48 milionów euro odszkodowania dla firm farmaceutycznych!

Co do Tamiflu, słynnego „cudownego” leku antywirusowego, jego rzeczywistym działaniem jest skrócenie czasu trwania objawów o mniej niż jeden dzień, nie redukując w żaden sposób hospitalizacji. Brytyjskie badanie wykazało, że jedynym efektem dystrybucji Tamiflu na grypę H1N1 było… zmarnotrawienie 500 milionów funtów szterlingów.

W rzeczywistości, sezon grypowy w 2009 roku okazał się mniej groźny niż zwykle, dzięki obecności szczepu H1N1. Co więcej, wiele domniemanych przypadków grypy H1N1 okazało się nie być nawet grypą, ale zwykłymi przeziębieniami. Przypomina to przypadek wirusa Ebola w Berlinie, który ostatecznie okazał się być… tzw. jelitówką, czyli wirusowym zakażeniem przewodu pokarmowego.

Igranie z ogniem

Dlatego też, moim zdaniem, nadmiernie wyeksponowane tytuły prasowe są bardzo niebezpieczne:

Epidemia kompletnie poza kontrolą, bez precedensu, Médecins Sans Frontières (Lekarze Bez Granic), 30 lipca 2014 r.

Wirus Ebola wciąż pustoszy Afrykę Zachodnią, „Le Monde”, 15 sierpnia 2014 r.

Światowa Organizacja Zdrowia ogłasza sytuację nadzwyczajną dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym, „France 24”, 20 sierpnia 2014 r.

Podobnie jest w polskiej prasie:

Ebola: zaraza grozi światu. RAPORT SPECJALNY, „Gazeta Wyborcza”, 12 sierpnia 2014 r. ; Ebola u bram Europy, „Rzeczpospolita”, 16 lipca 2014 r.

Ta psychoza sieje spustoszenie w Afryce, w której rządy zamykają granice i mobilizują wojsko celem tłumienia ludności, a nawet bez uzasadnienia poddają kwarantannie i izolują w slumsach w Liberii dziesiątki tysięcy nieszczęśników, mężczyzn, kobiet, starców i dzieci, bez wody i bez pożywienia.

W nadziei na powstrzymanie szalejącej w Liberii epidemii gorączki krwotocznej Ebola (...), rząd podejmuje drastyczne środki. Dwie dzielnice stolicy kraju (Monrovia) zostały objęte kwarantanną oraz nadzorem bezpieczeństwa, a w pozostałej części kraju wprowadzono godzinę policyjną. „Le Monde” z 22 sierpnia 2014 r.

„Strzelać bez ostrzeżenia”

W niedzielę 24 sierpnia 2014 r., dowiedzieliśmy się, że w Sierra Leone: Parlament przyjął projekt ustawy zakazującej ukrywania chorych. Za naruszenie zakazu kara wynosi 2 lata więzienia.

W poniedziałek 25 sierpnia, dotarły do nas jeszcze gorsze wieści: rząd Liberii nakazał żołnierzom, pod pretekstem zapobiegania szerzeniu się epidemii, strzelać bez ostrzeżenia do osób, które będą próbowały przekroczyć granicę!

Te całkowicie przesadne reakcje mogą sprowokować prawdziwą katastrofę humanitarną, dużo groźniejszą niż sam wirus Ebola.

Przeciwko Afrykanom zaczynają być również podejmowane środki na poziomie międzynarodowym:

Na poziomie międzynarodowym obywatele tych krajów są obejmowani coraz bardziej rygorystyczną kwarantanną wraz z zamknięciem granic, zawieszeniem lotów większości obsługujących ich linii lotniczych, repatriacją członków rodzin personelu dyplomatycznego w tych krajach, odwołaniem konferencji międzynarodowych, zmianą miejsca imprez sportowych itd., pisze „Rue 89”.

W Korei wybuchają prawdziwe reakcje rasistowskie skierowanie przeciwko Afrykanom. Zakazano im wstępu do niektórych sklepów.

Pasażer zarażony w samolocie to mit

Słuchając władz oraz dziennikarzy, można by uwierzyć, że w każdej chwili może wybuchnąć epidemia wirusa Ebola w Europie, wystarczy, że samolotem przyleci chory Afrykanin.

Taka hipoteza jest zupełnie nierealna. Świadczy jedynie o kompletnej ignorancji, czym naprawdę jest wirus Ebola.

Nie dajmy się ponieść ani psychozie, ani żadnej formie ukrytego rasizmu.

Epidemia wirusa Ebola zostanie prawidłowo powstrzymana w Afryce tylko wtedy, jeśli zaprzestanie się wszelkiej przemocy i wszelkich represji. Trzeba pozwolić każdemu pacjentowi, aby zajął się nim spokojnie personel z podstawowym przeszkoleniem medycznym, stosujący oczywiste zasady higieny.

Nie wysyłajmy do Afryki transportu ani ze szczepionkami, ani z lekami. To dałoby wyłącznie zarobić firmom farmaceutycznym i wywołałoby dużo poważniejsze szkody poprzez skutki uboczne tych środków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz